Konferencja ,,Edukacja medialna – co oznacza?” zapis wystąpienia Witolda Kołodziejskiego, przewodniczącego KRRiT

Udostępnij

Czym jest edukacja medialna? Jesteśmy tutaj w gronie specjalistów, więc myślę, że ta odpowiedź jest dla Państwa oczywista. Zacznę od kilku faktów związanych z systemem regulacyjnym wdrożonym w polskim prawie. Od października zeszłego roku została w polski system medialny i prawny zaimplementowana znowelizowana dyrektywa audiowizualna. Nakłada ona na organy regulacyjne w państwach członkowskich obowiązki koordynowania prac i działań związanych z edukacją medialną w każdym  państwie.

W Polsce tym zajmuje się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Zawsze miała te zadania w swoim portfolio. Natomiast od października zeszłego roku jesteśmy krajowym koordynatorem wszystkich działań związanych z edukacją medialną. Za chwilę powiem, jak to jest istotne. Sam fakt koordynacji, wyznaczenie takiego koordynatora, jest ważne dla rynku, dla państwa, dla społeczeństwa. Prelegenci, występujący na dzisiejszej konferencji, uczestnicy panelu dyskusyjnego, świadczą o tym, że taka koordynacja nie tylko jest potrzebna, ale też jest możliwa.

Krajowa Rada odbyła szereg spotkań, pięć kompleksowych okrągłych stołów na temat edukacji medialnej. Rozpoczęło się od spotkania na szczeblu ministerialnym i to była wspólna deklaracja najważniejszych urzędów w państwie podjęcia działań z zakresu edukacji medialnej i wspólnej koordynacji tych wysiłków. Później były spotkania z nadawcami publicznymi i środowiskiem uniwersyteckim, bardzo bogatym w doświadczenia związane z edukacją medialną. Było też spotkanie z organizacjami pozarządowymi. Mam wrażenie i nadzieję, że ten proces będzie się rozwijał i naprawdę pozwoli zwielokrotnić skuteczność wysiłków, które tak wiele osób, instytucji i organizacji w Polsce prowadzi.

Powrócę do początkowego pytania: czym jest edukacja medialna? W Ustawie o Radiofonii i Telewizji edukacja medialna zdefiniowana jest jako umiejętność świadomego i krytycznego odbioru mediów. Krajowa Rada rozumie tę definicję bardzo szeroko. To perspektywa obejmująca wiedzę użytkownika nie tylko o tym, jak odróżnić informacje fałszywe od prawdziwych, czy jak odróżnić informacje od komentarza. Z punktu widzenia rynku ważny jest dostęp odbiorców do wielu źródeł oraz wiedza odbiorcy o pochodzeniu tych źródeł. Dzisiaj okazuje się, że kluczowym zadaniem dla osób zajmujących się edukacją medialną, jest kształtowanie odpowiedzialnych postaw społecznych i kształcenie nawyku weryfikacji – nie tylko młodych ludzi.

Edukacja medialna zdefiniowana jest więc jako umiejętność świadomego i krytycznego odbioru mediów. Dzisiaj, przy takim rozwoju technologii, pojawia się wiele zagrożeń właśnie dlatego, że nie jesteśmy w stanie określić źródła informacji. Umiejętność świadomego i krytycznego odbioru wydaje się stwierdzeniem banalnym. Przestaje nim być, gdy zrozumiemy, że jego przeciwieństwem jest odbiór nieświadomy i bezkrytyczny. Większość strumienia informacyjnego, który dzisiaj przepuszczamy przez nasze umysły, jest odbiorem nieświadomym i bezkrytycznym. I wcale nie zależy to od poziomu naszej inteligencji, tylko od nastawienia i chęci.

W Ustawie o Radiofonii i Telewizji nadawca zdefiniowany jest bardzo szeroko. To nie jest już tylko nadawca radiowy, redakcja telewizyjna czy radiowa. Jest to również platforma internetowa czy użytkownik platform udostępnienia plików, takich jak Facebook czy YouTube. To warto podkreślić. Użytkownik, który ma swój kanał, ma zbudowany jakiś zasięg, jest nadawcą, czyli twórcą informacji i ma obowiązek udostępniać permanentnie wszystkie informacje o tym, kto jest właścicielem kanału, kto jest właścicielem strony, kto jest właścicielem koncesji, skąd pochodzi kapitał. Ale z drugiej strony, my odbiorcy musimy mieć potrzebę sięgania do tych informacji. Musimy mieć wyrobiony nawyk weryfikowania wszystkiego, co jest możliwe. A tych możliwości i dostępnych narzędzi jest dużo. One zawsze były dostępne, tylko my z nich nie chcieliśmy korzystać. Edukacja medialna to jest przede wszystkim potrzeba uświadamiania konieczności ciągłej weryfikacji.

Dzisiaj, po doświadczeniach z pandemią, z dezinformacją na temat jej zasięgu, samego wirusa czy sposobów leczenia, chyba już nie mamy żadnej wątpliwości, że informacje trzeba sprawdzać. Przypomnę tę dyskusję o szczepionkach, te wszystkie rewolucyjne newsy, że herbata powyżej 40 stopni zabija wirusa, jakie lekarstwa należy brać, jak je dawkować. To uświadomiło nam, jak bardzo zależni i wrażliwi jesteśmy na sferę informacyjną. I nie chodzi tylko o to, w jakim stopniu wpływa to na nasz światopogląd. Nie! Bo to jest kwestia, od której często zależy nasze życie. I to zobaczyliśmy bardzo wyraźnie w czasie pandemii.

A teraz jest wojna w Ukrainie. Znowu całe przemysły pracują nad tym, żeby wprowadzić zamieszanie informacyjne – a to już jest kwestia bezpieczeństwa militarnego. Kiedyś tylko słyszeliśmy o wojnach hybrydowych czy o tym, że wszystkie państwa w swoich działaniach mają przygotowane różne środki. A dzisiaj doświadczamy tego wprost. Widzimy, jak to działa. Można zamknąć, wyłączyć jedną czy drugą stację, żeby nie otwierać się bezpośrednio na dezinformację. Ale przecież w sieci przenikają do nas różnego rodzaju treści, a ich twórcy chcą wywołać konkretny efekt, który będzie miał wpływ na działania militarne – zajmowanie terytoriów i śmierć ludzi. Dzisiaj, jak chyba nigdy dotąd, mamy jasno i bezpośrednio ukazane znaczenie edukacji medialnej.

W działaniach Krajowej Rady najistotniejsza jest kwestia koordynacji wszystkich działań. Jest ich jednak tak wiele, że istotne wydaje się opracowanie jakiejś państwowej strategii edukacji medialnej. Dzisiaj jej nie ma. Chociaż o edukacji medialnej mówi się w Krajowej Radzie przynajmniej od 20 lat. Prowadzimy różne działania, ale brakuje wspólnej strategii, która pozwoliłaby na należytą koordynację, umożliwiającą kompleksową realizację tej ścieżki edukacyjnej. Chcę podkreślić, że to jest ścieżka edukacyjna, która dotyczy wszystkich obywateli od 4 do 100 lat, przez całe życie i niezależnie od statusu i wykształcenia. Bo to nieprawda, że człowiek z wyższym wykształceniem jest bardziej uodporniony na dezinformację płynącą z mediów. Wręcz przeciwnie, on jeszcze bardziej wierzy mediom, bo głębiej uczestniczy w świecie wirtualnym.

Mówimy o młodym pokoleniu. Kiedyś, gdy zaczynałem swoją drogę w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, podejmowaliśmy działania z edukacji medialnej. To był 2006, 2010 rok, czyli czas, gdy mówiło się o tym, jak korzystać z odbiornika telewizyjnego czy z pilota. Na forum Komisji Europejskiej były prowadzone dyskusje, że trzeba kształcić umiejętności cyfrowe, bo to też jest edukacja medialna.  Właściwie mówiono tylko o kształceniu umiejętności cyfrowych, czyli jak się posługiwać komputerem, jak się posługiwać tabletem, jak się w tym świecie poruszać. I uwaga wszystkich urzędników, odpowiadających za sferę edukacji medialnej, skoncentrowana była na umiejętnościach cyfrowych. Dlatego były programy adresowane głównie dla seniorów, dla ludzi w średnim wieku, bo dzieci intuicyjnie przyjmują te umiejętności.

Dzisiaj ten pogląd znowu uległ weryfikacji. Panuje przekonanie, że edukacji medialnej musimy się uczyć przez całe życie. Pamiętajmy też, że młode pokolenie, a szczególnie dzieci, są bezpośrednio wystawione na wszystkie negatywne wpływy, które płyną ze strony mediów, nie mają żadnych mechanizmów obronnych i przyjmują wprost to, co otrzymują z internetu, od swojego środowiska czy grupy na Facebooku. Okazuje się, że młodzież, która już miała swoje doświadczenia życiowe i bardzo sprawnie się porusza w tym świecie, jak wynika z naszych doświadczeń i spotkań ze środowiskiem naukowym, jest całkowicie nieświadoma mechanizmów, które kształtują przekaz informacyjny w sieci. Doskonale potrafią korzystać z Facebooka czy TikToka, to prawda, jednak nie mają żadnej świadomości, jak działają na przykład algorytmy rekomendujące. Nie wiedzą też, że to co odbierają jako przypadkowy przekaz, jest kilka razy wyprofilowane, przesiane i celowo im podsuwane. Systemy operacyjne, które mają domyślnie wprowadzoną usługę podsyłania wiadomości i korzystają z algorytmu zbierającego nasze doświadczenie, nasze zachowania, podsuwają nam to, z czego korzystamy i zamykają nas w bańce informacyjnej. To jest mechanizm, który decyduje o naszych życiowych wyborach, o światopoglądzie.

Edukacja medialna więc nie może ograniczać się tylko do wykształcenia nawyku sprawdzania rzetelności informacji, do rozwijania wiedzy, gdzie i jak sprawdzić informacje. Bo to jest również umiejętność korzystania lub zablokowania pewnych algorytmów czy systemów rekomendujących, a przynajmniej świadomość, że coś takiego istnieje. Jeżeli mam świat, w którym wszystkie głosy w jakiejś sprawie są podobne, zbieżne, czy mają jakieś wspólne elementy, to nie znaczy, że to jest wartość statystyczna z badań nad społeczeństwem i takie jest społeczeństwo, tylko to oznacza, że zostałem tak sprofilowany, tak zaszufladkowany i tak będę myślał. Muszę mieć tego świadomość i muszę wiedzieć, jak przebić tę bańkę informacyjną. I to jest zadanie edukacji medialnej. Ale też zadanie regulatorów, żeby zmusić wszystkich działających w tej sferze nadawców czy właścicieli platform nie tylko do weryfikowania informacji, ale też, żeby wprowadzić obowiązek udostępniania, otwierania algorytmów, które są stosowane przy profilowaniu. Praca nad takimi regulacjami w skali europejskiej jest prowadzona. Jest to o tyle ważne, że będzie dotyczyło również platform globalnych, największych jak Google, Facebook, TikTok i inne.

Dzisiaj będziemy otwierać Centrum Edukacji Medialnej, które ma pokazać i uświadomić młodemu człowiekowi, jak powstaje informacja, jakie procesy tym rządzą. To jest jeden z tych elementów edukacji medialnej, na którym nam wszystkim zależy. Centrum Edukacji Medialnej to projekt wyjątkowy, gdzie można “namacalnie” wszystko zobaczyć. Wokół Centrum można organizować wiele różnych wydarzeń, konferencji, różnego typu spotkań, żeby nasze wszystkie działania móc zintegrować. Nadawcy – mówię tak trochę celowo, bo dzisiaj raczej mówimy o dostawcach usług audiowizualnych – mają obowiązek prowadzenia działań w zakresie edukacji medialnej. Musimy być tego świadomi i jako użytkownicy tego wymagać, a my – KRRiT – jako regulator je kontrolować. Ale Państwo, tu zwracam się do prezesów Spółek Radiofonii Regionalnej, macie też obowiązek prowadzić takie działania na swoich antenach, mogą być skromniejsze, ale zawsze trzeba o nich pamiętać i robić je nieprzerwanie.

Witold Kołodziejski

Filozof, dziennikarz, samorządowiec. W latach 2002-2006 przewodniczący Rady Warszawy. Od 2007 r. do 2010 r. przewodniczący KRRiT. W latach 2010-2014 wiceburmistrz Dzielnicy Ursynów. Od 2015 r. wiceminister cyfryzacji. W 2016 r. ponownie wybrany na przewodniczącego KRRiT. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wkład w cyfryzację naziemnej telewizji cyfrowej w Polsce.