
Z raportu NASK „Nastolatki 3.0” wynika, że aż 45,5% młodych osób w Polsce przyznaje, że ich rodzice lub opiekunowie publikują ich zdjęcia lub nagrania w sieci. Choć dla dorosłych może to być forma dumy czy wspólnego dokumentowania życia, to z perspektywy nastolatków wygląda to inaczej: 23,8% z nich czuje się z tego powodu zawstydzonych, a 18,8% wyraża otwarte niezadowolenie z powodu takiego udostępniania.
To pokazuje, że granica między “pamiątką rodzinną” a naruszeniem prywatności może być cienka – szczególnie w oczach dziecka.
Sharenting, bo o nim mowa, to udostępnianie w Internecie treści przedstawiających własne dzieci, często bez ich zgody. W ostatnich dniach w sieci pojawiła się informacja, że znana influencerka założyła fundację wspierającą rodziców nadmiernie dokumentujących codzienność ich dzieci.
Problem w tym, że raz wrzucone do sieci treści mogą pozostać tam na zawsze – kopiowane, zapisywane, przetwarzane i wykorzystywane przez zupełnie obce osoby. W skrajnych przypadkach mogą trafić w ręce ludzi o złych intencjach – np. na nielegalne strony, czy do kampanii deepfake.
W odróżnieniu od dorosłych, dzieci nie mają narzędzi, by kontrolować swój wizerunek w Internecie. Wiele z nich dowiaduje się dopiero w szkole, że były głównymi bohaterami blogów parentingowych lub profili z setkami tysięcy followersów.
A przecież mówimy o ich prywatności, ich emocjach, ich prawie do decydowania o sobie.
Więcej na ten temat znajdziesz na stronie Państwowego Instytutu Badawczego NASK.
Szczególnie polecamy:
Raport „Nastolatki 3.0″ – o tym, jak młodzi poruszają się po cyfrowym świecie
Raport „Cyfrowy Ślad Małego Dziecka” – o tym, jak wcześnie zaczyna się ślad cyfrowy dziecka – często zanim nauczy się mówić.
Pamiętaj, że treści udostępnione dziś mogą zostać wykorzystane za kilka lat w zupełnie innym kontekście i nawet ustawienia prywatności nie dają gwarancji bezpieczeństwa.